![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSSR11PII8vwY4SxLkJBYbMf28b1-GWig5Ip8cliYW75PPBLkofeB1m0ZvfyJePn0In5zSZqmzzpQYLM-wSYBhQJChJdKQmjm-UYg20Gd6bH9mhZFtg88KOuvSaGIwQHsThQ1Rt_8eqEpg/s288/12.jpg)
Miejscami trzeba się też przeprawiać przez płynące potoki - dla niektórych jest to prawdziwa patagońska przygoda ;-)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifWFTznQHL_YPm_gwe5xs2O2ITTgsfcoQg9kfDVEo7qblXqnRfhh1zD8CmAHEycsfjSoipMuh0Dbj_6FLkZ5-3jdWhSxKTl8gHJYN9uXQshPeiCvHCA-Cl5r3M-jW9bCK5PhtJk-qmDK2n/s288/15.jpg)
W dalszej części szlaku pani uwieczniona przez przypadek na powyższym zdjęciu potknęła się, upadła na kolana, po czym rzuciła swoimi kijkami i z dezaprobatą w głosie rzekła do swojego partnera: "I f...ing hate this place!" (w wolnym tłumaczeniu: "Nie przepadam za tym miejscem"). Partner próbował ratować sytuację, jednak w odpowiedzi usłyszał histeryczne: "Don't f...ing talk to me like that!" (czyli: "Nie podoba mi się kochanie, jak mówisz do mnie w ten sposób"). Jak więc widać dla niektórych jest to raczej Torres del Pain, a nie Paine ;-) Patagonię można kochać albo nienawidzieć. Nam bliżej do tej pierwszej grupy, chociaż miejce to w pełni podbiłoby nasze serca, gdyby było bardziej dzikie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4dy0tubIg4A0ij0O7sbC6ah-hxQrKMdyCX0-nkdE1lN8HslXnfgSTV7a-B33JngGiv9lY290F940JeHyUwWW8ZW_HWI1a9PiinMza3BC7wRRCbDgWMFNIyIWRYW-TUHElb9Dj_hx5YBq8/s288/23.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgaZ8Z60nMV3GD32285ZXMG6GKnKXjZOaU_aJkf_NW9ItqgMZFDOvBrB_E53XtJpubxve4CBinMtQUysr-xTbk250tgblPTToj24Y95VgXyJhQVWmthA_eO_DNdL8_CGQw34gDojUjJE7Y9/s288/24.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirIhUXRmwzSqUOy0LJ7gJi1mE1CDSyYHMv2_8p9ocP1qt0EokLN8WleIJkTAwmcRk883FiSf60XTIhRk5RaAHp2UhjlyM2s18oauKO3Ijf1kZV03kb54zbr79g0j3F0lCAF_69xohsB7mp/s288/25.jpg)
Na camping Los Cuernos przychodzimy ok. 18. Jest to prywatny obiekt, gdzie za nocleg trzeba zapłacić i to niemało. Nie mamy już siły iść kolejnych 2-3 godzin, tak więc zostajemy. Dzisiaj jest Wigilia i w schronisku nawet szykują jakąś kolację. Przygotowania wyglądają jednak dziwnie podejrzanie i w końcu dochodzimy do wniosku, że za 80 dolarów, które musielibyśmy zapłacić, możemy pójść na trzy obiady do całkiem przyzwoitych restauracyjek po powrocie z treckingu. Mieliśmy nosa. Okazało się, że właściciele schroniska zwietrzyli interes i skasowali ludzi sporo pieniędzy za zwykłą kolację, która trwała raptem godzinę. Chętnych było tylu, że musieli ich podzielić na trzy grupy. Uczestnicy "imprezy" wychodzili z niej z lekkim niesmakiem. Część z osób, które spotkaliśmy miała podobne odczucia jak my i też zbojkotowała tą namiastkę Wigilii. My zrobiliśmy sobie z naszych małych zapasów niezłą ucztę i delektując się pięknym krajobrazem spędziliśmy bardzo przyjemny wieczór :-)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnBoH5F5Zc-kF2MtsOuJUWMqIPI4H22LiVHp75ywsUFChpsc0mLqIcJowkmrtqb8LamX412YRPol_hxCBg4NX6OUYNyqH7F0TLEZrP9XyMlRhsINDQk1zA8IjzPHNmNCOeMRG3A-OrvhNl/s288/19.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh-s3KP8HKl5_xWuya9_aMOnBp8vNwdkqIBOJuCjMQtrlxRZ2Ae0BypbKHXtdkkDZE_tjg5cXufUfZO_-EDVCWCM6hI_sdFe4GklDH3n8IHdhaILibQC4BGIHOzMi3Z2RGnACRsFC7sA0m/s288/28.jpg)
Chociaż trochę nam brakowało wigilijnych przysmaków - mi pierogów, a Kasi pasztecików z kapustą i grzybami (Kasia podejrzewa, że większość i tak została zjedzona przez jej brata) ;-) Drogie Mamy - po powrocie będziecie musiały nam przygotować co najmniej jedną porcję tych smakołyków! ;-)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgStulXygtjqNc1t1DO68LVsey8zCLzyvhZOYb0PuB-5k9SqmR7Yxp01jNqPAK2nDxqzEBDU_jCtSUZcKuIdgAENpVD6XfpuVrxn0Yok12C5RuN3ZZHzHGzqmke15CryXYgApTuxoXbl8W2/s288/31.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz