Przez chwilę nie możemy się zdecydować, w którym kierunku się udać. Ostatecznie decydujemy się na dojazd do PN Radal Siete Tazas. Kasia zainspirowana małym zdjęciem wodospadów w przewodniku chciała tam pojechać. Jest to trochę daleko, ale w tej części Chile mają rewelacyjne drogi, tak więc jest szansa, że uda się dotrzeć do tego miejsca.
Tak na marginesie - trochę dziwny jest ten kraj. Drogi mają tutaj rewelacyjne. O takich autostradach w Polsce możemy tylko marzyć. Ale duża część obszarów miejskich to jeden wielki kołchoz. Rozwalające się budynki, szopy, budki - jeden wielki pierdolnik. Na ulicach jednak jeżdżą nowiutkie samochody i gdzieniegdzie widoczne są nowiutkie supermarkety, stojące obok targowisk. Widać, że rozwarstwienie w tym społeczeństwie jest duże...
Wracając jednak do tematu - dojeżdżamy do Radal Siete Tazas. W końcu znajdujemy campingi! Problem jednak w tym, że wszystkie są zamknięte! Sezon letni najwidoczniej jeszcze się tutaj nie zaczął... Na jednym z campingów widzimy jednak kilka namiotów. Nikogo z obsługi nie ma, ale najwidoczniej można się rozbić. Miejsce piękne. W dole szumi rzeka. Nad głowami stare, wielkie drzewa, a dookoła góry. Rewelacja. Wreszcie mamy to czego szukaliśmy.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE7NXXDo7_lJO6QpI2hCNwuSGV9JO6GtOaR6z028k44XlwSAGk-j_At1RPFkrXN-_kfRebT2Yoz2W6SZzAkJC77A02fYbo3fICGf9Lckd1HaBeE70sFjSf_UBcwp0H8slGJmQfiEQ0IuWC/s288/0.jpg)
Rano (2.12) zbieramy się o świcie. Chcemy zobaczyć kaskady, z których słynie ten park narodowy, a do przebycia mamy jeszcze kawałek szutrową drogą i musimy jeszcze dzisiaj wrócić do Santiago de Chile. Wstajemy przed 6 i już przed 8 jesteśmy w parku narodowym. Wejście płatne, ale nikogo o tej porze nie ma, tak więc wchodzimy za free.
Kaskady wodospadów są imponujące.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB5ccy1w-nFPZYc5joQmzIVqh6HhJ2i0ARTmsd8OuusrFl-Ytoi_Do4kduG69_mbzVfqex9XQGpG8AB5rGJtRclhbp0-LtVo8hWRy_TgWyld6vc_Ux37qR1Zh7rUXFB9gyEIhL2NWf0Wtr/s288/1.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6Q2lBxXPYEMnOC0Civ4lH3M_ASHus3V0IgW-GaQ0fW3c-rpvdQqoprd0wqmSE_V9v1GghwdvkCa-bW-0FPfj0m3cWXT-frYM9ALHkPhVJgbF_379sKtTxztoGqnViy1VOLm8_x5a_uvEY/s288/7.jpg)
Jednak nie tylko woda robi na nas pioronujące wrażenie. Idąc ścieżką w lesie natrafiamy na włochate i wielkie pająki. Cholera wie, czy są jadowite, tak więc na wszelki wypadek staramy się nie wchodzić im bezpośrednio w drogę.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLYZfM6dNeIl0q3qkGV4DpHL7xb9R3n0nxl61HzabnEIR_-IXdfgsj-QjGkCQ2v0el8Eu3KPyrpmNdNhomBHsjUCIa1ZKA-zFM3uhfeY7pwu00sB-X9s4hOZu-mENW08_otE2bf6o7PrZP/s288/8.jpg)
W drodze powrotnej zagadujemy w sprawie tych pająków lokalesa. No - no son peligrosos. Odpowiada na nasze pytanie kręcąc głową z uśmiechem. Czy ja wiem? Pomimo tego, że nie są niebezpieczne, włochate stwory nie wzbudziły naszego zaufania ;-)
I chocby dlatego moja noga nigdy nie postanie w miejscu, gdzie sa takie stwory ;))
OdpowiedzUsuńJakie stwory? Bardzo sympatyczne pajączki ;-)))
OdpowiedzUsuń