![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE8Cyu8QisiCx6FtLdezN0LdxHVl4s8ACA41ZEddNajLApNKe1POie4Z0IF1jx_BVjqm-2m8wys4v4WhSFtACB3bxXRaGR-wdH13IAy7Y1zvG1btt7AKSbngkRnLxPmoxnfkJuqnpKtT_H/s288/68.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZnsrsP8Ca459Gu2zvdhpuWimfVH5LzX5mwYr5ZsN1AJME30VukEVVZkq4fIjtxr79YCyIhIyUip8e18Mam4h8M9SivY0AGMQiUZ-6w15cH6Fct1c9YDUbbXhcx4fVSxv6PJF-vfX_Rt4Y/s288/69.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgk2q2eFW3CzQAzR5FGyBTFKah9KJHtrdKWkGBKG8OJjeM5_zxI9HCXyjEWnp5WwNoPrwT8dBbastkfUtQfUly8i0B6STdfLzzw6WDGRFy96_PSSV8nH959qM-0cPoB107fqacX_Qdk5lwq/s288/70.jpg)
O świcie mamy śniadanko i pijemy gorącą czekoladę żeby się trochę rozgrzać. Nawet proste śniadanie w takiej scenerii smakuje wyśmienicie :-)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW5OJ7JRnxk5vmOR3DIANrw8CxlZAu4hSMd6D9CWINS5YnLaEW2-IJq4jf14nSiu0KjdK-upZfONaRaGwKd6g4wOFrNgaYQad-9nrD5zjWF-vOcykHCtmbOV4ckP3s4t9qnduuQNSRGset/s288/71.jpg)
Następnie przemieszczamy się w inną część równiny, gdzie są źródła termalne.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzz94rC2RpDrevKSE_IfpSi_e5Fd046O8EALKIsibDTJZ5iJzuOPUyH_USWs1X1d24MLqv3hwrB3hXlRJvx7XYMltimt3TlwvG4nAStWTVNjZAU3q1KthHa2gBVE9_LNbfrjMCjFYQuY4w/s288/72.jpg)
Temperatura powietrza raczej nie zachęca do zrzucenia z siebie kilku warstw ubrania, ale parujący basenik z termalną wodą wygląda obiecująco. Rozbieram się do samych kąpielówek i trzęsąc się z zimna biegnę do baseniku.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBJ1GBGozkxb7KM0JIrA256gNqrTlPtHTotlNCo8PDp4PYhd2moVun0ft58lYCua4M0fjIOvfBbjzK_Tkpdg2ySZ7dum6kp0S5gBdW8t5FSB-hStBFsdY-qtyZXY6Mk9X67SdbPwweOSmJ/s288/55.jpg)
Wskakuję do wody. Ufff... Tu jest trochę cieplej ;-) Chociaż nie jest tak ciepło jak myślałem. Kręcę się po źródełku, aż w końcu znajduję TO miejsce. Gorąca termalna woda przenika przez piasek i aż parzy stopy. Tutaj można trochę posiedzieć ;-) Kasia jest niezdecydowana i zwleka z wejściem do wody. Mocne słońce spaliło jej skórę i trochę się boi, czy siarkowa woda nie spowoduje jakiegoś podrażnienia. Na chwilę wskakuje do wody i ze zdziwieniem na twarzy mówi "Ale tu gorąco!" :-) Fajnie się wykąpać w czymś takim, tylko skóra ma później taki specyficzny zapach ;-) W drodze powrotnej przejeżdżamy przez przełęcz na wysokości 4,6 tys. m.npm. Ciężko się oddycha i głowa zaczyna mnie boleć. Zastanawiam się głośno, czy nie wyciągnąć trochę liści coca do żucia. Na to odwraca się do mnie Marek (Polak mieszkający w Niemczech) z pytaniem "Masz te liście przy sobie?". No mam :-) Wyciągamy po kilka Iiści i wsadzamy je do ust. Po kilku minutach czuję się trochę lepiej. Głowa mnie przestała boleć i trochę lepiej mi się oddycha :-) Święte ziele Inków działa! ;-) Dojeżdżamy do malutkiej wioseczki Machuca. Dosłownie kilkanaście domów położonych w górach. Mieszka tu zaledwie kilka rodzin, które żyją z tego, że przyjadą turyści gringo i zostawią trochę pieniędzy. Miejsce jest sympatyczne i można tu spróbować lokalnej kuchni. Kasia kupuje empaniadę, a ja anticuchos de vacuno, czyli szaszłyki z vacuno. Nawet smaczne to było.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIoAweaNLxQAihiAiEZwV9OI4Jax_ec-MoA7hlK4BCjBPfQTan5OQfbUwj5PDuwEMqgiuYjQ13dUBbCB90gM9rHpB1svKqLHyhbp99rEfI8LJ6DyAhWpIcfJ2f_uXpDH0R7szNICXn-hv_/s288/56.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-bUGf1XXGeDjHoCnD5HNcqyCgtqWF9a9CD3KX11gP8NHMvIogjSJrSUa9h8iS9k2rpH8kjHWsyk5KQCIT2GPgDHNe63n2J43eymJJbFRF9qgl2wfX8CWPuCHTZpYk-5COJi8TFwTl0WlV/s288/57.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqMdjZ4syiZYmCN0Upmes2lumjOTDLN6xxYtDjOQvvCYTR0lBJIXnbHP9rLZPb4xsNk0u1Y8_Sh6Glk76plMgeGHX6zaYdc1KYYvyM3r1cHIThHPI8x7ePyqwzLSf6YfVwQ0r5b2584huh/s288/60.jpg)
Do San Pedro wracamy inną drogą, która jest w kilku miejscach podmokła i błotnista. W pewnym momencie busik wjeżdża w bajorko i lekko grzęźnie. Koła zaczynają się boksować i gaśnie silnik. Po chwili busik przechyla się lekko na lewą stronę i jakiekolwiek próby dalszej jazdy powodują, że grzęźniemy coraz bardziej w błocie... No cóż... Trzeba ściągnąć buty i wskoczyć do bajorka.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipV9WHuYDk0wOjp_MSSjN691GjEppzl7JMca7MXzwwb_k6nJqYqcnEc-YvfW2a981ja8p-xMLJthdsF2iIjeFgYKOfCZuOudStri_k3KmEhBrdGZXsHI8e_qeu5MbyyDOLCuMi1HYs4ElF/s288/61.jpg)
Wszyscy wychodzą z samochodu poza Kasią, która deklaruje się, że może siedzieć za kierownicą (Kasia: przecież nie przydam się prz pchaniu auta i mam stracić okazję prowadzenia chociaż chwilkę busika? Nieee!! :) Na zdjęciu widać moją absolutną radość z zastałej sytuacji!).
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWIDFsI0EFvHr1Hgjab2HoHm3MfLTGf8QXQqdvp4x6mN7khw_3gECTQDr8DrWVgDlQ08tngpgErMT-AEhJ72A7EBW0wXMJsQnyN3MLa7KHWZgLGksmGvyDwHkqOx2HBQGJT3cggdjjYpGR/s288/64.jpg)
Próbujemy wypchnąć auto, ale z każdą minutą lewa strona coraz bardziej zapada się w błocie.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjPN7MgxbPfu1xXtWZ6LW5_EzoJTOwWqWoPxMiutU8JKIOb5mq2wmZ9Vj7zhS6wOa2ICTCRFmYNXzGV80twfl0g33AGtZ99uXv7DgWouh-tl_GKC0GsvBBn-vk3BLeYbtu21gQmDmKfNWo/s288/65.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBShMmgViLynBOCyz-599dWA7d9MwiLcayhNGcsSHfeje8b68aAwE3Bq2YP39-nFiswReWb6iDirsJIN7o2wW-r9B8oFLK8FenkESbuuDOVoeYwiZkKl1s4VyyseGh0zRFwdJqh4JCK-DF/s288/67.jpg)
Bez wsparcia nie damy rady wyciągnąć busa z bajorka. Nadjeżdża inny bus. Z nadzieją patrzymy, czy nam pomoże, jednak kierowca nawet się nie zatrzymał. Kolejny bus z konkurencyjnej agencji minął nas obojętnie. Sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie! Żaden bus się nawet nie zatrzymał! Chyba mają tutaj wojnę pomiędzy agencjami turystycznymi... Żenujące. Dopiero jakiś prywatny pick-up, prowadzony przez Brazylijczyków, przyszedł nam z pomocą. Za drugą próbą samochód został wyciągnięty z błota, a Kasia zebrała gratulacje ze prowadzenie auta w trakcie całej operacji ;-) Kierowca odetchnął z ulgą, bo sytuacja zaczynała wyglądać kiepsko.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6UsC4VGVXzbyPBjuxiAKVZFWH77PwyAdPk846wUg5CfvnE1meWo-FejaSQHKfTk4dwWoR-3EyRx7qpy7DyBxGRxGdLzKdPFP8Bzw0Y7KDpRUxTXNIoHo7fMEZB_ixFV2vlol6EHhJ-YXd/s288/66.jpg)
Jutro ruszamy na Salar de Uyuni. W Boliwii jest teraz pora deszczowa i drogi mogą być w różnym stanie. Ciekawe jakie przygody spotkają nas w najbliższych dniach? :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz