poniedziałek, 21 marca 2011

E noho ra Aotearoa …

Po przejechaniu blisko 9 tysięcy kilometrów żegnamy się z krajem „Wielkiej Białej Chmury”.
Podsumowując można powiedzieć tylko tyle – ten wyjazd był powyżej oczekiwań, a oczekiwania mieliśmy wobec nowozelandzkich krajobrazów bardzo wysokie ;-)
Podczas 6 tygodni doświadczyliśmy różnorodności piękna tego kraju z perspektywy ziemi, wody i powietrza. Byliśmy również pod ziemią i we wnętrzu wulkanu, który w filmowej wersji Władcy Pierścieni został uwieczniony jako Mt Doom. Kumulacja przeżyć, emocji i nowych doświadczeń… I nawet pieprzone muszki, które nas bezlitośnie atakowały, nie były w stanie tego zniszczyć ;-)
Na pożegnanie dostaliśmy jeszcze mały „prezent”. Na trasie pomiędzy Hong Kongiem a Frankfurtem jest takie jedno miejsce… Tatry to to nie są ;-)
Wracamy z masą pomysłów w głowach – na lotnisku w Hong Kongu wypisaliśmy sobie listę krajów i miejsc, do których chcielibyśmy jeszcze dotrzeć – wyszło tego ponad tego 30… No i teraz mamy problem… W którą stronę się udać? ;-)

PS – Pomimo tych top-30 mamy nadzieję, że na Nową Zelandię jeszcze wrócimy J
Marcin & Kasia

3 komentarze:

  1. No to czekam z niecierpliwością na następne,bajeczne relacje z nieznanego jeszcze kraju.I mam nadzieję, że już niedługo:)Jesteście wspaniałymi, odważnymi i szalonymi młodymi ludźmi! WITAJCIE W KRAJU!!
    M. Ani v S

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak pojedziemy, to napiszemy ;-) Cieszymy się, że nasze opisy się podobają. Takie komentarze są przynajmniej dla mnie dowodem na to, że pisanie o takich wyjazdach ma sens :-) A na bloga to w sumie namówiła nas Ania :-) Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuję za piękne karteczki z kraju białej chmury :)

    OdpowiedzUsuń