piątek, 15 czerwca 2012

Grazie e arrivederci

Pierwotnie zakładaliśmy, że w regionie pomiędzy Pisa a Lucca zostaniemy 2 dni, jednak niepowodzenia w skalnym łyżwiarstwie figurowym spowodowały, że spakowaliśmy nasze graty i ciągnąc się w niemiłosiernym korku pojechaliśmy w kierunku Monsummano.

Chałas i zgiełk na drodze, którą jechaliśmy, powodował, że z każdą minutą mieliśmy coraz większe wątpliwości, czy w miejscu, do którego się udajemy znajdziemy spokój i ciszę (tak przynajmniej było napisane w przewodniku wspinaczkowym). Okazało się jednak, że wystarczy zjechać z głównej drogi żeby ponownie cieszyć się widokiem toskańskiej prowincji. Wąska i kręta droga doprowadziła nas do Vico - malutkiej miejscowości położonej na wzgórzu - gdzie znaleźliśmy sympatyczny camping, który przygarnął nas na kolejne dwie noce.








(01.06) Z okazji Dnia Dziecka pojechaliśmy w skały do Monsummano, które w przewodniku opisane jest jako "un posto particolare - situato in una zona molto tranquilla e riparata dal freddo, consente di arrampicare tutto l'anno", czyli, że niby warto tam pojechać ;-) Po wczorajszych przeżyciach obawiałem się, że podobnie jak w Vecchiano tutaj też będzie ślisko jak na lodowisku, ale po dotarciu do sektora Cava Rossa okazało się, że warunki wspinaczkowe są tutaj bardzo dobre. Cava Rossa jest podobno starym kamieniołomem, w którym wydobywano wapień.


Fajne miejsce, chociaż niektóre komentarze w topo wzbudzały mój lekki niepokój: "Na drogach od numeru 38 do 44 w 2004 roku był potężny obryw skalny, w ramach którego oderwała się górna część skały. Na tych drogach nie należy się wspinać". Hmmm... Rzeczywiście - pod ścianą lażało kilka "telewizorów". Mam nadzieję, że w momencie oberwania się tych skalnych bloków nikogo nie było ani na skale, ani pod skałą. Na szczęście w dniu, w którym my odwiedziliśmy sektor Cava Rosa nic się nie wydarzyło :-)


W sobotę (2.06) w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze na kilka godzin w mieście Lucca, które naszym zdaniem jest znacznie ładniejsze od Pizzy.








W odległości ok. 20 km od Lucca położone jest Borgo a Mozzano, gdzie nad rzeką Serchio przebiega diabelski most, liczący sobie ponad tysiąc lat. Podobno kamienna konstrukcja nie była jeszcze nigdy remontowana.






To już końcówka naszego wyjazdu... Skończyliśmy tam, gdzie zaczęliśmy, czyli na campingu w Warnie. Kolejne podróżnicze doświadczenia niestety za nami :-)

Po raz kolejny możemy powiedzieć Grazie e arrivederci Italia! :-)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz