(06.09.12) Tym razem w nocy na szczęście nie pojawiły się hieny. Mieliśmy za to towarzystwo całego stada gazel, które nocowały zaledwie kilkadziesiąt metrów od campingu. Wracając z kolacji nieźle się przestraszyliśmy jak snop światła czołówki odbił się od dziesiątków wpatrzonych w nas oczu zwierzaków. Podeszliśmy nawet do nich bliżej żeby im się przyjrzeć, a one stały w miejscu jak zahipnotyzowane. Daliśmy im spokój i poszliśmy spać do namiotu zadowoleni, że w razie czego dzikie drapieżniki w pierwszej kolejności będą atakować gazele, a nie nas ;-)
Rano zebraliśmy nasze rzeczy i bez pośpiechu rozpoczęliśmy
naszą powrotną podróż. Ponownie jak wczoraj mieliśmy okazję obserwować
aktywność zwierzaków o poranku. Tym razem naszą uwagę przykuły strusie gody ;-)
Mieliśmy okazję obserwować pełnowymiarowy strusi seks ;-)) Najpierw było
„stroszenie piórek” po jednej i po drugiej stronie. Pani strusiowa rozpostarła
skrzydła, co miało być chyba sygnałem dla pana strusia, że szykuje się małe
tete a tete. Pan struś szybko się zorientował w temacie, położył się na ziemi i
zaczął się kołysać z jednego boku na drugi. Całość tańców z jednej i drugiej
strony trwała kilka minut. Po czym pani strusiowa położyła się na ziemi i
jednoznacznie wypięła się w kierunku pana strusia. Na co wszyscy w samochodzie
parsknęli śmiechem. Bez wątpienia będziemy świadkami strusiej „akcji” ;-)
Samiec długo nie czekał i nakrył samiczkę całym swoim ciałem. Przez chwilę było
widać tylko wirujące pióra, po czym ptaki się rozdzieliły i poszły w dwie różne
strony. W samochodzie wybuchła kolejna salwa śmiechu ;-)
W dalszej części drogi natrafiamy na lwicę wylegującą się na
poboczu. Leży zaledwie kilka metrów od naszego samochodu i nie zwraca na nas
kompletnie uwagi. Lwów widzieliśmy już sporo podczas tego safari, ale ta sytuacja jest o tyle ciekawa, że niedaleko od nas jest stado gazel. Część stada przeszła przez drogę i w tym momencie lwica zorientowała się, że ma przed sobą potencjalny posiłek. Drapieżnik przyjął pozycję bojową i podbiegł w kierunku, w którym przemknęły gazele.
Płochliwe zwierzęta zorientowały się, że stado zostało rozdzielone przez lwa. Gazele, które przeszły przez drogę zaczęły szybko uciekać. Pozostałe zamarły w bezruchu czekając na reakcję lwicy. Ta położyła się w trawie z głową skierowaną w kierunku uciekających gazel. Początkowo nie zorientowała się, że zaledwie 100 m od niej, po drugiej stronie drogi, tuż za pasem wysokich traw stoi druga połowa stada. Na czele grupy została gazela-zwiadowca, która czujnie badała teren. Pozostałe zwierzęta nerwowo biły się w kupę. Możliwe, że w międzyczasie zmienił się kierunek wiatru, ponieważ w pewnym momencie lwica zorientowała się, że po drugiej stronie czeka na nią potencjalna uczta.
Momentalnie przyjęła pozycję bojową i zaczęła skradać się w kierunku drogi zasłonięta wysokimi trawami. Z drugiej strony gazela-zwiadowca przesunęła się w kierunku traw sprawdzając, czy lwica cały czas tam jest. Myśleliśmy, że będziemy świadkami ataku, ale w tym momencie podjechały 3 samochody z drapieżnie wychylającymi się lufami teleobiektywów. Gazele spłoszone uciekły w głąb sawanny, a lwica zniechęcona zaczęła się oddalać w przeciwnym kierunku…
Nie spiesząc się zaczęliśmy jechać w kierunku bramy
wjazdowej parku Serengeti. Jadąc samochodem staraliśmy się rejestrować
przemykające przed naszymi oczami krajobrazy. Ten niesamowity widok falujących
na wietrze traw na długo zostanie w naszej pamięci.
Przy wyjeździe z parku musieliśmy załatwić jeszcze jakieś
formalności. Dzięki czemu mogliśmy się trochę pokręcić po okolicy. Moją uwagę
przykuła kolorowa jaszczurka.
Natomiast Krystian z uwagi na fakt, że zapomniał
okularów skoncentrował się na koniec na trochę większych zwierzakach – w
pobliży bramy kręciły się dwa słonie, które objadały rosnące tam drzewa z liści
;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz