poniedziałek, 8 września 2014

Łagów Lubuski, czyli prawie jak na Jurze

Tym razem (30/31.08.2014) zagnało nas w okolice miejscowości Łagów Lubuski, a konkretnie nad jezioro Trześniowskie zwane również jeziorem Ciecz. Skał tam co prawda nie ma, ale jest podwodna ścianka węglowa. Czyli jakiś tam związek ze wspinaczką jest ;) Poza tym zielono, malowniczo, czysta woda, ładny zamek…

No właśnie – zamek, blisko ścianka – prawie jak na Jurze ;-) Jeżeli dołączymy do tego wątek eksploratorski (wszak w tych rejonach Polski jeszcze nie byliśmy), to powód zarejestrowania tego wyjazdu na blogu jest oczywisty. Wątek wspinaczkowy przewijał się od początku naszego pobytu nad jeziorem w rozmowach z Marcinem i Beatą - kiedyś się wspinali, a teraz nurkują. Wniosek zatem taki, że co ma wisieć - nie utonie ;-)

Podczas wyjazdu dzielnie towarzyszyła nam Zośka, zbierając swoje pierwsze doświadczenia w klarowaniu sprzętu do nurkowania. Był to jej debiut w takich okolicznościach. Z tego co widać poradziła sobie z tematem równie dobrze co w skałach ;-)
 
 
 
Dwa dni nurkowania i sporo atrakcji. Najwięcej było ich na płytkiej wodzie, gdzie można było podziwiać całą kolekcję starych butelek i puszek po piwie, zatopiony rower oraz stado krasnali, które ugrzęzły na wieki w mule. No dobra – było też kilka rybek i szczupak, który wszystkich ignorował..
 
Kasia mając więcej doświadczenia w nurkowaniu jeziorowym skoncentrowała się na płytszej części jeziora, gdzie było najwięcej atrakcji (o których mowa powyżej).

 
Poza nurkowaniem przybrzeżnym było też jedno głębsze. Nie mogłem sobie odmówić zobaczenia tej słynnej podwodnej ścianki. Tym bardziej, że przed nami wybrała się tam cała ekipa.
Jak warto zobaczyć, to warto. Popłynąłem również ja. Wymagało to zejścia na 27 metrów (jak się później okazało znacząco głębiej niż mogę w ramach posiadanych uprawnień ;) Jak było? Zimno, ciemno i jeszcze automat mi na chwilę przymarzł przez co powietrze z butli schodziło ciut za szybko. Sama ścianka, to raczej nachylony stok pokryty czymś w rodzaju gliny. Oglądanie czegoś takiego to pełnowymiarowy masochizm ;-) Jedyny wniosek po tym nurkowaniu był taki, że w polskich jeziorach lepiej w mokrej piance nie nurkować, bo w temperaturze 8 stopni jest ciut za zimno.

Wyjazd krótki, ale udany i kolejny dowód na to, że dla Zośki taki wypad jest równie ciekawy jak dla nas ;-)
 
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz